sobota, 24 grudnia 2016

Od Rozalii do Kaylara

Brak komentarzy:
Co za człowiek! Wydawać się mogło, że był nowy, ale wiedziałam, że tak nie było. Parę razy widziałam go na korytarzach, sama nie wiem który u niego mógłby być już rocznik, ale zachowywał się jak pierwszy. Zamiast się cieszyć w środku, a być cicho na zewnątrz, to ten zaczyna gadać. Czy on chce na nas sprowadzić kłopoty? O nie, jeśli tak, to chyba sam na siebie. Mnie zaraz tu nie będzie. Bynajmniej taki miałam plan, póki chłopak nie zapytał mnie o drogę do dormitorium.
- Z którego ty roku jesteś? - zapytałam trochę chamsko, ale jakoś nie potrafiłam się powstrzymać. Zaczynał mnie irytować, nie lubiłam radosnych ludzi. Miałam takie wrażenie, że ich los kocha, kiedy na mnie zsyła nieszczęścia.
- Powinien to wszystko już kończyć, ale cofnięto mnie do piątego - odparł, na co się załamałam. Czyli, że jest to chyba już z siedem lat i on dalej nie zna drogi? Nie wie, co gdzie jest? To ja już w ciągu paru miesięcy odkryłam tajne zakamarki Hogwartu. Chciałam już odejść, zakryć się peleryną, ale jeśli ten idiota wpadnie przypadkiem na jakiegoś nauczyciela, zrobi jakiś hałas, to wszystko pójdzie na marne. Nie po to się skradam, zabieram od współlokatorki jej przedmiot, który ma mi tutaj we wszystkim pomóc, żeby teraz próba zakończyła się fiaskiem, bo jakiś kretyn, który uczy się tutaj pięć lat, jak nie dłużej, wywołał jakieś zamieszanie. Uh...
- Jakim cudem, nie wiesz gdzie jesteś? - fuknęłam na niego, po czym zacisnęłam pięści. Zarzuciłam na niego pelerynę i przyciągnęłam do siebie łapiąc go za nadgarstek, żeby przedmiot okrył nas całych. - Chodź - powiedziałam już spokojniej i bez żadnego więcej słowa zaczęła się kierować w stronę pokoi. - Z jakiego domu jesteś? - zapytałam, gdy wchodziliśmy na schody. Na szczęście tym razem żadne z nich nie chciał się nami pobawić, więc się nie poruszały. Pamiętam, jak często to robiły i chyba co drugi dzień spóźniałam się na lekcję.
- Hufflepuff - odparł. Kazałam mu potem milczeć, aż nie doszliśmy do męskiego dormitorium jego domu. Sprawdziłam, czy nikogo nigdzie nie ma. Droga była czysta, dzięki czemu mogłam zrzucić z niego pelerynę.
- I nie wychodź - mruknęłam. Za nim zdążył coś powiedzieć, zniknęłam stąd. Znowu zaczęłam się kierować w stronę tej cholernej biblioteki, która jest dosłownie na drugim końcu tego budynku. O nie... wisi mi dług. I o tym nie zapomnę.

<Kaylar?>

piątek, 23 grudnia 2016

Od Kaylara do Rozalii

Brak komentarzy:
Byłem bardzo zdziwiony, gdy nagle przed moimi oczami pojawiła się jakaś dziewczyna. Przez następne kilka minut nie miałem pojęcia co się dzieje, bo w końcu nie można chodzić po szkole o tej porze, a mimo tego, że woźny przechodził obok nas, niczego nie zrobił. To wszystko było bardzo dziwne. Czyżby to przez materiał, pod którym się znajdowaliśmy? Dotknąłem go zafascynowany, zastanawiając się co to takiego. Stałem i wpatrywałem się w mężczyznę, a także próbowałem zrozumieć sytuację, aż do momentu, w którym obca dziewczyna chwyciła mnie za rękaw i zaczęła gdzieś ciągnąć. Nie opierałem się. Gdy wreszcie się zatrzymała, chwyciła materiał i ściągnąła go ze mnie. Byłem zaskoczony, jednak nie miałem zamiaru teraz tak po prostu pozwolić jej odejść, więc wyciągnąłem rękę przed siebie i chwyciłem materiał, który z nim zdjąłem, tak jak ona chwilę temu za mnie. Miałem jakąś pelerynę w dłoni. Uśmiechnąłem się szeroko, zafascynowany magicznym przedmiotem. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. U mnie w domu było wiele magicznych przedmiotów, jednak o pelerynach nawet nie słyszałem. Musiałem się dowiedzieć co to takiego. Może jest to coś naprawdę specjalnego.
-Jakie fajne, co to jest?- zapytałem widocznie zaciekawiony.
-Cicho bądź- warknąła cicho w odpowiedzi.
Negatywna reakcja nieznajomej nie sprawiła, że miałem zamiar cokolwiek zmienić. Dalej oglądałem przedmiot, jednak nie długo, bo kobieta szybko mi go wyrwała. Na pierwszy rzut oka było widać, że to specyficzna osoba. Uśmiechnąłem się delikatnie, rozglądając się. Musiałem dowiedzieć się gdzie jestem. Ta szkoła była tak duża, że powinno się dawać uczniom mapy, by się w niej odnaleźli. Po zbadaniu najbliższych zakrętów i wszystkiego innego, byłem pewien, że dalej nie miałem pojęcia gdzie się znajduję.
-Wiesz może gdzie jesteśmy? - zapytałem, podchodząc do uczennicy- Tak trochę się tu zgubiłem i nie wiem jak wrócić do dormitorium.

<Rozalia? >

sobota, 17 grudnia 2016

Od Rozalii do Kaylara

Brak komentarzy:

Polana znajduje się w wodzie, która nie sięga nawet po kostki. Jest tak czysta, ze odbija dokładnie to, co znajduje się na niebie. A to, co znajduje się na nim, jest niewyobrażalnie piękne. Gdy stoisz na środku polany wydaje ci się, że jest to koniec wszechświata. Że znajdujesz się w rezydencji milion gwiazd, które świecą, jakby był to ich ostatni dzień. Niebo zamiast być czarne, połyskuje w wielu odcieniach i barwach fioletu, granatu i niby czerni. Gwiazdy nie migoczą zwykłym jasnym blaskiem, ukazują przepiękną łunę w wielu barwach, gdzie to w niej siedzi miliony milionów gwiazd. Gdy stoisz na suchej trawie, która jest niby małą wysepką tego wszystkiego, widzisz spadające gwiazdy.
Byłam ciekawa, gdzie owe miejsce się znajduje. Ale jak mogłam się tego dowiedzieć? Jedynym sposobem było włamanie się do tej zakazanej biblioteki czy jak jej tam i wyciągnięcie potrzebnej mi książki, a dokładnie drugiego tomu. Pierwszy zakończył się tylko opisem, brakuje zdjęcia, nazwy oraz informacji, jak tam mogę dotrzeć. Dlatego też postanowiłam się wymknąć w samym środku nocy, ale przed tym zarzuciłam na siebie pelerynę niewidkę, zabrawszy ją od współlokatorki, której rodzice są czystej krwi i biedni to oni nie są w żadnym stopniu. Pewnie nawet nie znają takiego słowa. Nie dziwie się, że to nie jest człowiek, dziewczyna, tylko wredna su*a, gorsza ode mnie.
Szłam korytarzem w pelerynie, starając się iść tak cicho, na ile mi pozwalały na to buty. W końcu jednak je zdjęłam stwierdziwszy, ze wydają za dużo dźwięku. Zaczęłam iść boso, co podziałało. Byłam o wiele cichsza, ale to nie znaczy, że te osoby, które znajdowały się na korytarzu, wcześniej mnie ni usłyszały. Teraz z lampą chodził nasz woźny. Choler*. Zaczęłam iść szybciej, ale na palcach, żeby nie wydać żadnego dźwięku. Nagle jednak musiałam się zatrzymać, ponieważ jak z podziemi wyłonił się jakiś chłopak o ciemnych włosach. Patrzył się w kierunku, z którego dochodziły dźwięki stukania butów o kafelki. Stanęłam przed nim, nie widział mnie dzięki pelerynie. W końcu jednak gdy kroki były na tyle głośne, że woźny miał się za chwilę pojawić przed nim, w ciągu jednej sekundy schowałam go pod peleryną. W ten samej chwili na korytarz wszedł mężczyzna, a ja przykładając palec do ust kazałam mu być cicho. Popatrzył się najpierw na mnie zdziwiony, aż w końcu spojrzał na woźnego. Nie widział nas, a ja pomału zaczęłam się wycofywać do tyłu. Teraz nasuwa się pytanie, dlaczego to zrobiłam? A to tylko dlatego, aby mieć nie tylko dłużnika, ale też żeby facet nie szedł dalej. Jeśli nie znajdzie nikogo, zaprzestanie swych poszukiwać, a ja spokojnie będę mogła odwiedzić bibliotekę.

<Kaylar?>

Od Kaylara

Brak komentarzy:
Do nowej szkoły przyjechałem pod wieczór. Fakt faktem, nie był to początek roku, jednak wszystko miałem już wcześniej uzgodnione z dyrektorem. Wszystko jakoś będę musiał nadrobić, co nie powinno być nawet takie trudne, bo w końcu co oni mogli tu mieć? Na pewno nic tak strasznie trudnego. Nawet jeśli będę miał z czymś problem, to znajdę osobę, która by mi pomogła. Ruszyłem do gabinetu dyrektora, do którego zaprowadził mnie woźny. Starszy mężczyzna musiał mi wyjaśnić parę spraw, a na końcu wsadzić na głowę jakąś dziwną czapkę. Chwilę sobie z nią pogadałem, z czego ona raczej nie była zadowolona, no ale cóż. Dyrektor później opowiadać mi coś o jakieś domach, oraz takim konkursie, za który na zakończeniu dostawało puchar. Bardzo mnie to interesowało, bo to była zupełnie nowa placówka, o której jeszcze nie nie wiedziałem. Po monologu wygłoszonym przez mężczyznę zostałem zaprowadzony do swojego dormitorium. Pokazał mi je jakiś chłopak, z którym również nawiązałem rozmowę. Wydawał mi się miły i opowiedział mi trochę więcej o tej szkole, a także jej uczniach. Dokładnie słuchałem jego słów i zapamiętywałem każde z nich. Po wejściu do pomieszczenia przedstawił mi parę osób, a następnie pokazał pokój, w którym miałem spać. Wszystko wydawało się takie niesamowite! Zmiany jednak czasami mógłby być ciekawe, a czy lepsze to jeszcze zobaczymy. Jeśli chciałem zobaczyć szkołę, to musiałem poczekać do jutra, a przynajmniej tak powiedział mój nowy znajomy. W gabinecie zleciało mi trochę czasu, więc była już tą pora, o której lep było nie wychodzić, bo jak się dowiedziałem, woźny nie jest zbyt przyjemny. W dodatku miał kota, co już mi się nie podobało, bo ja sam byłem posiadaczem szczura, którego najwidoczniej będę musiał pilnować. Zacząłem się rozpakować, jednak po tym nie mogłem iść spać. Byłem zbyt podekscytowany. Wyszedłem cicho z siedziby mojego domu na korytarz, po czym zacząłem nim iść i zwiedzać całą resztę. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że w którymś momencie się zgubiłem... To szkoła była dość spora, a korytarze były do siebie podobne.

<Ktoś? >

piątek, 16 grudnia 2016

Kaylar Dimitrov!

Brak komentarzy:

Tożsamość| Kaylar Dimitrov
Pseudonimy| Kay
Wiek| 17 lat
Status krwi| Chłopak w połowie jest czarodziejem, a w połowie wilkołakiem
Rok nauki| Mimo, że niedługo powinien kończyć szkołę, to w Hogwarcie został cofnięty do klasy 5
Dom| Wysłanie Kay'a do odpowiedniego domu to trudna decyzja. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że będzie to Slytherin, jednak Tiara Przydziału dostrzegła w nim potencjał i chłopak został przydzielony do Hufflepufu
Orientacja| Kay jest aseksualny
Partner/ka| Raczej długo nie znajdzie takiej osoby
Charakter| Kay'a można zaliczyć do osób, które posiadają dwie strony. Tą dobrą, którą wyniósł z domu, oraz tą mroczną, którą nabył w Durmstrangu. Zajmiemy się najpierw tą mroczną, bo w Hogwarcie będzie zapewne występować u niego rzadziej. W poprzedniej szkole Kay nauczył się, że nie powinno się okazywać litości nikomu. Matce, bratu, przyjacielowi. Chłopak częściowo się z tym zgadza, bo potrafi być bezwzględny, jednak jedynie w stosunku do osób, których w ogóle nie zna, lub są z nim słabo związane. Nigdy pierwszy nie zaczyna bójek, jednak jeśli już do nich dojdzie, to bez oporu potrafi skrzywdzić osobę, która doprowadziła do tej sytuacji. Bez zastanowienia potrafi użyć zaklęcia, które będzie nieciekawe w skutkach. Mimo, że nie jest skory do walk, to i on nie jest do końca święty.  Jeśli nadarzy się jakaś okazja do kłótni, Kaylar ją wykorzysta. To osoba bardzo kłótliwa, a że jest również gadatliwy, to potrafi przegadać niejedną osobę. Durmstrang nauczył go również, że nie ważne co robi, musi dążyć do wyznaczonego przez siebie celu. Determinacja Kay'a jest godna podziwu. Będzie starał się osiągnąć to co chce, a nawet pomoże przyjaciołom osiągnąć ich cele. Urazy potrafi chować bardzo długo. Jest pamiętliwy, co nie pomaga osobie, która go skrzywdziła. Kaylar potrafi był obrażony naprawdę długo, jednak jeśli ktoś się obrazi na niego, to potrafi się nawet płaszczyć, żeby tylko mu przebaczono. To chyba wszystkie z jego negatywnych cech, reszta jest albo pozytywna, albo neutralna. Jak na wilkołaka przystało, Kay uwielbia ruch. To osoba aż nadto aktywna i energiczna, a co za tym idzie, też pracowita. Z nim wiecznie trzeba gdzieś iść, gdzieś się wspiąć, lub coś zjeść. Chłopak beztroski i lekkomyślny. Instynkt coś mu podpowiada, a on to robi. Z mózgiem nawet się nie skonsultuje, bo po co. Lepiej żyć chwilą i niczego nie żałować.  Dodatkowo ciekawość mu nie pomaga. Gdyby zobaczył smoka, od razu podszedłby do niego zainteresowany nowym stworzeniem. Można powiedzieć, że to najbystrzejszych on nie należy. Trzeba do niego mówić jasno i wyraźnie by zrozumiał. Z nauką również ma problemy, dlatego wiecznie musi prosić kogoś o pomoc. Zrobi to bez żadnych problemów, a będzie wdzięczny osobie, która zechce mu pomóc. Kaylar to chłopak pewny siebie i dumny z tego kim jest. Nie kryje się ze swoim pochodzeniem, bo uważa, że jest taki jak każdy inny. Ze względy na to toleruje też każdego. To, czy ktoś jest czystej krwi, czy pochodzi z niemagicznej rodziny go nie interesuje. Urodzony optymista. W każdej sytuacji stara się szukać pozytywów. Powagę zachowuje jedynie wtedy, gdy sytuacja naprawdę tego wymaga. Smuci się naprawdę rzadko, a jak już do tego dojdzie, to stara się tego nie okazywać, by nie martwić innych. Mimo, że podczas pełni jest agresywną, morderczą bestią, to w rzeczywistości jest łagodny jak baranek. Niesprowokowany nikogo nie zaatakuje. Jest przyjacielski i miły, a dodatkowo bardzo wyrozumiały. Potrafi być czuły i delikatny jeśli ktoś stanie mu się naprawdę bliski.
Aparycja|
  • Postura| Kaylar to średniego wzrostu chłopak, bo mierzący jakieś sto siedemdziesiąt sześć centymetrów. Nie jest to idealny chłopak dla kobiety, ponieważ nie posiada on umięśnionego brzucha, ani dla mężczyzny, tutaj jednak dlatego, że... W sumie z tego samego powodu. Jest zwyczajnie chudy, ale jemu to pasuje.
  • Skóra| Kay posiada bardzo jasną cerę, prawie śnieżnobiałą. Nie ma na niej ani jednego pieprzyka, bądź innego znamienia.
  • Oczy| Kay ma w sobie dwie rzeczy, które są dość nieciekawe w jego wyglądzie. Mianowicie, ciekawskie oczy chłopaka są koloru szarego, a i bladoróżowe usta nie mogą poszczycić się pięknym kolorem.
  • Włosy| Skóra chłopaka uroczo wygląda z jego naturalnie czarnymi włosami, sięgającymi nieco za uszy. Niesforna grzywka często wpada mu w oczy, jednak chłopak woli widzieć wszystko, więc odgarnia ją na bok.
  • Ubiór| Zazwyczaj ubiera się w średniej długości spodnie oraz bluzki z krótkim rękawem, a do tego bluza. Chłopak kocha bluzy i ma ich całkiem sporą kolekcję.
  • Cechy szczególne| Może się wydawać, że ciało Kay'a nie jest skalane żadną blizną, jednak na jego biodrze widnieje ślad po dość rozległym poparzeniu. Taka pamiątka z dawnej szkoły. Rozciąga się ona od lewego biodra, aż do ramienia. Jest nieco widoczny, gdy chłopak nosi bluzki na ramiączkach.
Bliscy|
Alek­san­dyr Dimitrov- ojciec, wilkołak
Newena Dimitrov- matka, czarownica czystej krwi
Inne|
  • Do Hogwartu przeniósł się z Durmstrangu
  • Pochodzi z Bułgarii
  • Jego różdżka zrobiona jest z tarniny, rdzeniem jest włos z głowy wili, a jej długość to,12 i 3/4 cala
  • Jest aseksualny, jednak może zakochać się po stworzeniu silnej więzi
  • Ma bardzo duże braki, ponieważ nauka w Hogwarcie znacznie różni się od tej w Durmstrangu. Musi prosić innych uczniów o pomoc, by zrozumieć nawet proste zaklęcia. Również z tego powodu nie chodzi do klasy z osobami z jego rocznika, a z uczniami młodszymi
  • Nie potrafi latać na miotle, jednak chciałby się nauczyć. Może to być trudne zadanie, ponieważ chłopak ma lęk wysokości
  • Kolekcjonuje karty z czekoladowych żab
  • Kay mówi z bułgarskim akcentem, więc niektóre wypowiedziane przez niego słowa brzmią komicznie
  • Jego zwierzakiem jest szczur, Prince
Inne zdjęcia| Brak
Steruje| Kurotie

Od Rozalii CD Ivy

Brak komentarzy:
Polana znajduje się w wodzie, która nie sięga nawet po kostki. Jest tak czysta, ze odbija dokładnie to, co znajduje się na niebie. A to, co znajduje się na nim, jest niewyobrażalnie piękne. Gdy stoisz na środku polany wydaje ci się, że jest to koniec wszechświata. Że znajdujesz się w rezydencji milion gwiazd, które świecą, jakby był to ich ostatni dzień. Niebo zamiast być czarne, połyskuje w wielu odcieniach i barwach fioletu, granatu i niby czerni. Gwiazdy nie migoczą zwykłym jasnym blaskiem, ukazują przepiękną łunę w wielu barwach, gdzie to w niej siedzi miliony milionów gwiazd. Gdy stoisz na suchej trawie, która jest niby małą wysepką tego wszystkiego, widzisz spadające gwiazdy.
Byłam ciekawa, gdzie owe miejsce się znajduje. Ale jak mogłam się tego dowiedzieć? Jedynym sposobem było włamanie się do tej zakazanej biblioteki czy jak jej tam i wyciągnięcie potrzebnej mi książki, a dokładnie drugiego tomu. Pierwszy zakończył się tylko opisem, brakuje zdjęcia, nazwy oraz informacji, jak tam mogę dotrzeć. Dlatego też postanowiłam się wymknąć w samym środku nocy, ale przed tym zarzuciłam na siebie pelerynę niewidkę, zabrawszy ją od współlokatorki, której rodzice są czystej krwi i biedni to oni nie są w żadnym stopniu. Pewnie nawet nie znają takiego słowa. Nie dziwie się, że to nie jestem człowiek, dziewczyna, tylko wredna su*a, gorsza ode mnie.
Szłam korytarzem w pelerynie, starając się iść tak cicho, na ile mi pozwalały na to buty. W końcu jednak je zdjęłam stwierdziwszy, ze wydają za dużo dźwięku. Zaczęłam iść boso, co podziałało. Byłam o wiele cichsza, ale to nie znaczy, że te osoby, które znajdowały się na korytarzu, wcześniej mnie ni usłyszały. Teraz z lampą chodził nasz woźny. Choler*. Zaczęłam iść szybciej, ale na palcach, żeby nie wydać żadnego dźwięku. Nagle jednak musiałam się zatrzymać, ponieważ jak z podziemi wyłoniła się jakaś ruda dziewczyna. Krukonka patrzyła się w kierunku, z którego dochodziły dźwięki stukania butów o kafelki. Stanęłam przed nią, nie widziała mnie dzięki pelerynie. W końcu jednak gdy kroki były na tyle głośne, że woźny miał się za chwilę pojawić przed nią, w ciągu jednej sekundy schowałam ją pod peleryną. W ten samej chwili na korytarz wszedł mężczyzna, a ja przykładając palec do ust kazałam dziewczynie być cicho. Popatrzyła się najpierw na mnie zdziwiona i nieco wystraszona, aż w końcu spojrzałam na woźnego. Nie widział nas, a ja pomału zaczęłam się wycofywać do tyłu. Teraz nasuwa się pytanie, dlaczego to zrobiłam? A to tylko dlatego, aby mieć nie tylko dłużnika, ale też żeby facet nie szedł dalej. Jeśli nie znajdzie nikogo, zaprzestanie swych poszukiwać, a ja spokojnie będę mogła odwiedzić bibliotekę.

<Ivy?>

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Rozalia McGee!

Brak komentarzy:
Tożsamość| Rozalia McGee
Pseudonimy| Roza
Głos| Coraz bliżej święta (cover)
Wiek| 15 lat
Status krwi| Mugolak
Rok nauki| 5 rok
Dom| Slytherin
Orientacja| Bi
Partner/ka| ---
Charakter| Opisać ją można łatwo. Posiada główne cechy Slytherinu, a dokładniej spryt, przebiegłość, ambicja, braterstwo, zaradność i śmiałość. Jest dość leniwa, dlatego też używa swojego sprytu, aby ktoś inny zrobił za nią robotę, albo żeby jej w ogóle nie było. To prowadzi do przebiegłości, jest śmietaną kłamczuchą i nie posiada tak zwanego sumienia. Okłamuje dzieciaki jak i nauczycieli, aby było jej dobrze. Można ją uznać za egoistyczną i w sumie tak jest. Interesuje ją tylko własny czubek nosa, chociaż nie koniecznie. Jeśli by się znalazła osoba, na której może na prawdę polegać, wtedy można użyć tutaj słowa "braterstwo". Chroni tą osobę i potrafi wziąć na siebie całą winę, jeśli to potrzebne. Krótko mówiąc - czuję tak zwaną więź, niestety takie coś poczuła jeden raz w życiu i nigdy to się nie powtórzyło. Potrafi dać sobie rady chyba we wszystkich możliwych przypadkach i nigdy się nie poddaje. Ponieważ nie posiada czegoś takiego jak wstyd, nigdy nie myśli nad swoimi słowami, zawsze wali prosto z mostu. Dlatego też wydaje się być prostacka. Pomimo tego wszystkiego jest miła i można z nią porozmawiać, jeśli wiesz o czym i jak. Nie przepada za innymi ludźmi, uwielbia samotność i nie zatłoczone miejsca. Pomimo iż jest leniwa, to jednak gdy musi, wykona swoje zadania dokładnie, ale też i szybko. Wydaje się być roztrzepana, ale w rzeczywistości ma bardzo podzielną uwagę. Ponieważ jest bardzo mściwa i nie cofnie się przed niczym, wyrobiła sobie taką opinię w szkole, że wszelkie wyzwiska i obelgi kierowane w jej stronę ucichły.
Aparycja|
  • Postura| Chuda dziewczyna o widocznych okrągłościach. Mierzy około metr sześćdziesiąt i jest dość lekka.
  • Skóra| Ma blada cerę, pozbawioną jakichkolwiek blizn,piegów czy pryszczy. Niektórzy uważają, że jest jakąś wiedźmą.
  • Oczy| Brązowe, a może i kasztanowe. Czasem podkreśli je kredką do oczu lub tuszem do rzęs. Nie więcej.
  • Włosy| Zazwyczaj są one rozpuszczone, zabierane do przodu, chociaż dziewczyna na lekcjach je przeważnie spina w niedbałego koka. Są dość długie, sięgają do połowy pleców, są lekko kręcone, albo po prostu falowane. Mają piękny ciemno kasztanowy kolor.
  • Ubiór| Zazwyczaj nosi czarne leginsy, albo zwykłe jeansy. Uwielbia koszule w kratę, a pod nimi nosi białe, szare lub czarne bluzki z jakimiś napisami, obrazkami. Przeważnie nosi czarne tenisówki, a jej ręce są pełne bransoletek. Nie nosi kolczyków, ponieważ wszystkie gubi i obecnie nie posiada żadnej kompletnej pary.
  • Cechy szczególne| Nieskazitelna cera, oraz duża liczba bransoletek na dłoniach.
Bliscy| Sierota
Inne|
  • Przez swoją krew była poniżana, wyśmiewana w Slytherinie. Nikt do dziś nie wie, dlaczego została tutaj przydzielona, chociaż mówi się, że to przez jej cechy i nigdzie indziej bardziej nie pasowała. Nie była pracowita jak w Hufflepuff, nie akceptowała innych jak w Ravenclawie i nie mogła utrzymać nerwów, jak w Gryffindorze.Posiada za to wszystkie cechy jakie powinni mieć Ślizgoni, a inna krew nie robi różnicy;
  • Odkąd pamięta wychowywała się w sierocińcu. Zakonnice powiedziały o jej rodzinie tylko tyle, że nazwały ją "patologią". Nic więcej o nich nie wie, a one same twierdzą, że nie ma żadnej rodziny. Roza jednak twierdzi, że nikt jej nie chce;
  • Ma uczulenie na maliny, które wywołują u niej wysypkę, a dokładniej czerwone krostki na skórze. Nie jest to groźne, ale jest obiektem częstych wyśmiewań;
  • Uwielbia zwierzęta.
Inne zdjęcia| ---
Steruje| Pandemonium.

piątek, 9 grudnia 2016

Violet Campbell!

Brak komentarzy:
Tożsamość| Violet Campbell
Pseudonimy| Nie przepada za przezwiskami.
Głos| SKAM Noora og William
Wiek| 16 lat
Status krwi| Czysta
Rok nauki| Szósty rok nauki
Dom| Ravenclaw
Orientacja| Biseksualna
Partner/ka| Bardzo chciałaby poznać kogoś, kogo mogłaby naprawdę pokochać.
Charakter| Jeśli jakimś cudem zauważysz niewielką dziewczynę, idącą bokiem chodnika, by tylko nie przeszkadzać innym, możesz być pewien, że właśnie spotkałeś Violet.
Ta krucha istotka jest chyba najmilszą osobą na świecie, przez co powinna trafić do Hufflepuffu. Jednak jej nadzwyczajna inteligencja całkowicie wygrała. Nigdy nie odmówi pomocy, choćby sama miała ucierpieć. Zawsze się uśmiecha, nawet do przypadkowych przechodniów na ulicy, bo wie, że taki zwyczajny gest może wywołać u drugiej osoby pozytywne emocje. Może wydawać się pewną siebie kobietą, ale wcale tak nie jest. Violet boi się wchodzić w jakieś głębsze relacje z innymi, gdyż obawia się, że zrani tego drugiego człowieka, nawet całkowicie przypadkowo. Nie wybaczyłaby sobie tego, a to mogłoby ją zniszczyć. W końcu dziewczyna obwinia się o wszystko, nawet o błędy, które całkowicie świadomie popełniły jakieś inne osoby. Przez to często jest bardzo smutna, ale stara się to ukrywać pod maską uśmiechu.
To naprawdę bardzo kruchutka dziewczyna, którą łatwo zranić. Czy ktoś to kiedyś wykorzystał? Oczywiście, że tak. Zmanipulowanie jej jest prościutkie, więc dlaczego ludzie mieliby tego nie wykorzystywać? Właśnie dlatego to Violet odwala zwykle najcięższą robotę.
Aparycja|
  • Postura| Violet jest niską i bardzo szczupłą dziewczyną. Ma wysportowaną sylwetkę.
  • Skóra| Jej skóra jest naprawdę bardzo jasna, momentami aż biała.
  • Oczy| Błękitne, bardzo zimne. Rzadko je maluje, najwyżej tylko rzęsy.
  • Włosy| Jej włosy sięgają do ramion. Naturalnie są bardzo jasne, mimo to,dziewczyna dalej je rozjaśnia. Są bardzo miękkie w dotyku.
  • Ubiór| Violet stawia na klasyczne ubrania. Dżinsy i białe, czarne lub szare koszulki. Tak czuje się najlepiej.
  • Cechy szczególne| Bardzo często maluje swoje usta różnymi odcieniami czerwonej szminki. Prawie w ogóle nie ma pieprzyków, tylko dwa na lewej łopatce.
Bliscy| Ojciec dziewczyny, auror, zginął podczas walki ze Śmierciożercami. Po tym zdarzeniu jej matka zamknęła się w sobie, więc Violet praktycznie wychowywała się sama, no, jedynie ze swoim rok starszym bratem, Josephem.
Inne|  
  • Miewa ataki paniki
  • Uwielbia koty 
  • Ma uczulenie na wszelkie cytrusy 
  • Kocha zimę 
  • Miała tylko jednego chłopaka, ale musieli się rozstać, bo nie był czarodziejem 
  • Uwielbia gorzką czekoladę 
  • Potrafi grać na skrzypcach 
  • Czyta bardzo dużo książek.
Inne zdjęcia| 




 Steruje| Kocica123876

wtorek, 6 grudnia 2016

Od Igora do Willow

Brak komentarzy:

- No więc... wygląda na to, że jesteśmy na siebie skazani - odezwała się dziewczyna.
- Mam się cieszyć, czy co? - odparłem z pretensją, byłem dziś niewyspany jak nigdy, nie zdążyłem nic rano zjeść, na pierwszej lekcji miałem zielarstwo, a teraz jeszcze okazało się, że muszę siedzieć po lekcjach z jakąś kretynką. Gwałtownie przesunąłem ręką po ławce, by strzepnąć z niej śmieci i resztki składników. Podniosłem mój podręcznik oraz zeszyt i skierowałem się do wyjścia z zamiarem wyminięcia Gryfonki.
- To nie była moja wina - usprawiedliwiła się - po za tym też sam święty nie jesteś.
- Dobra, dobra, nie twoja sprawa jaki jestem, a jaki nie - warknąłem i wyszedłem nie patrząc na nią. W drzwiach usłyszałem tylko prychnięcie i jakąś niewyraźną obelgę. 

Cały dzień okropnie mi się dłużył, piątki to był ciąg nudnych i beznadziejnych przedmiotów, ostatnią lekcję spędziłem na wpatrywaniu się tęsknie w okno wieży Gryffindoru i zastanawianiu się, czy gdyby z niej wyskoczyć, to dałoby się w miarę szybko i bezboleśnie umrzeć. Przez chwilę rozważałem, czy może by tak nie urwać się z tych zupełnie niepotrzebnych nadgodzin u Snape'a, ale doszedłem do wniosku, że tym razem to nie ma prawa się dobrze skończyć. Kilkanaście minut po 14, jak na grzecznego chłopca przystało, pojawiłem się w lochach pod salą mojego jakże wspaniałego wychowawcy. 
Nie zdziwiłem się specjalnie gdy zobaczyłem, że Davenport już tam stoi.
- Dzień dobry - mruknąłem cicho. Uniosła wysoko brwi, ale uprzejmie mi odpowiedziała.
- Humor ci się już poprawił? - spytała.
- Nie. Gdzie ten niedomyty... - nie zdążyłem dokończyć zdania, bo profesor właśnie wyłonił się zza rogu. A zaraz za nim ta powiewająca peleryna. 
- Co niedomyte? - spytał ostro i popchnął drzwi do pomieszczenia.
- Podłogi oczywiście - kiwnąłem głową - Hufflepuff musiał nabrudzić.
Davenport lekko drgnął kącik ust, zastanowiłem się jak ona ma w ogóle na imię. Wednesday? Warren? 
- Dobrze, że zauważyłeś, Lesniewski. Razem z koleżanką się tym zajmiecie - odwrócił się do swojego biurka. 
Westchnąłem po cichu, zadowolony, że trzeba tylko umyć posadzkę. Marzyłem tylko o tym, żeby już się położyć. 
- Zaraz po tym jak zeskrobiecie całą rdzę z kociołków z schowka. A potem poukładacie księgi w tamtej szafce... - spojrzał w górę zastanawiając się - alfabetycznie poukładacie.
Podniósł coś ze stolika i opuścił salę, po kilku sekundach jednak zawrócił i stanął w wejściu.
- A wasze różdżki mają leżeć cały czas tam - wskazał na okno. - I jeśli tylko je ruszycie, to się o tym dowiem - ostrzegł i dopiero wtedy odszedł. A za nim ta głupia, powiewająca szata.
- Brawo, brawo - zaklaskała dziewczyna - jeszcze nam dołożyłeś, gratuluję! 
- Przepraszam? - niedbale rzuciłem różdżkę na parapet, stoczyła się i upadła z hałasem na podłogę. Dziewczyna spokojnie podeszła, podniosła ją i położyła razem ze swoją.
- Jeśli będziemy współpracować, to może zdążymy do wieczora - zadarła głowę i popatrzyła mi prosto w oczy. Odgarnąłem włosy i przytaknąłem. 
- Jestem Willow - podała mi rękę. Zmierzyłem ją spojrzeniem, przyjęła wyzwanie i przez kilka sekund walczyliśmy na wzrok. Nie drgnął jej na twarzy ani jeden mięsień. 
- Mów mi Azja - uścisnąłem dłoń. Uśmiechnęła się nieznacznie, a ja poszedłem po te przeklęte kotły. Było ich 9, i wcale nie wyglądało to tak, że było na nich parę zardzewiałych plam. One całe były rude. 
- To jest jakiś żart? - zapytała Willow. 
- To jest przesada, czym my to myc? Szczotką drucianą? - sposób nie był zbyt skuteczny, zabierał kurewsko dużo czasu, a dźwięk pocierania szczoty o kocioł sprawiał, że miałem ciarki. W końcu nie wytrzymałem, cisnąłem przedmiotem o ziemię i wstałem. Przez 1,5 godziny wyczyściliśmy zaledwie 2. Podszedłem do regału i popatrzyłem na książki.
- Już się poddajesz? - powiedziała zaczepnie, jakoś lepiej znosiła tą karę i wydawało mi się, że hałas nie drażnił jej tak bardzo jak mnie. 
- Ty tu jesteś kobietą, mycie garów macie we krwi - odwarknąłem złośliwie, a po chwili poczułem uderzenie. Odwróciłem się, Davenport rzuciła we mnie jakimś popsutym kawałkiem metalu.
- Obrzydliwy, szowinistyczny żart - syknęła z pogardą. Oparłem się plecami o półkę. 
- Mieliśmy współpracować, a nie robić sobie krzywdę.
- Na razie to tylko szukasz okazji by pluć w mnie jadem - zmarszczyła brwi. - Ale w sumie, każdy Ślizgon ma to we krwi. 
Zaśmiałem się krótko, ale szczerze. Coś w tym jest. 
- Chodź, ułożymy to - wzruszyłem ramionami.
- Sam sobie nie poradzisz?
- Mam być z tobą szczery?
- Masz.
- Nie umiem alfabetu. To znaczy, kolejności. Sama rozumiesz.
Willow posłała mi pogardliwe spojrzenie, ale kryła uśmiech. Trochę się przy tym napracowaliśmy, bo te stare tomiska miały pozacierane okładki i były często pogryzmolone tak, że mieliśmy trudności z odczytaniem ich. Gdy skończyliśmy, na zewnątrz było już od dłuższego czasu ciemno, a lochy coraz bardziej się wychładzały. 
- W sumie, on powiedział, że mamy nie korzystać z różdżek, a nie magii - zastanowiła się Dav. Uniosłem pytająco brew, ale szybko zrozumiałem o co jej chodzi.
- Tergeo - wyciągnąłem dłoń w stronę kociołka. Odpadła z niego niewielka plamka rdzy.
- Chłoszczyśc - garnek dziewczyny niemal cały się wyczyścił. Spojrzała na mnie triumfalnie. 
- Mówiłem ci już, że sprzątanie to domena kobiet - przewróciłem oczami.
- Ehe, po prostu beznadziejny z ciebie czarodziej - mrugnęła jednym okiem. 
- Ehe, tak sobie wmawiaj - włożyłem ręce do kieszeni. 
- Ehe, ehe.
- Ehe. 
Była irytująca, ale w taki... Pozytywny sposób? Jak można powiedzieć, że nie przeszkadza ci, że ktoś cię drażni? 
- Może uratujesz swój honor i umyjesz podłogę? - zaproponowała. 
- Nie muszę niczego ratować, Aguamenti! - trochę zbyt duża fala wody zalała podłogę, i teraz staliśmy w niej po kostki. - Ups. 
- I co teraz? - jęknęła. - Jezu, jakim cudem zdałeś SUM'y?
- Miałem P z zaklęć. Po prostu mam gorszy dzień, dobra? - westchnąłem.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć - mruknęła z wyrzutem.
- Och, zamknij gębę - przewróciłem oczami - glacius.
Posadzka pokryła się lodową powłoką, przypominając lodowisko. 
- Żartujesz sobie? Nie możemy tego tak zostawić!
- Czemu? - nie mogłem się powstrzymać i zacząłem się ślizgać na butach. Podjechałem do okna po różdżki, rzuciłem przedmiotem dziewczyny w jej stronę, spadła zaraz przed nią. 
- Połamiesz ją, idioto! - krzyknęła ze złością i pochyliła się, by ją podnieść. Właśnie w tym momencie pojawiłem się obok niej i podciąłem jej nogi, upadła na lód na tyłek, a ja zacząłem uciekać.
- Koszmarnych, Davenport! - zawołałem na pożegnanie i pomachałem jej z drzwi. 

Willow?

niedziela, 4 grudnia 2016

Od Willow do Igora

Brak komentarzy:
Promienie jesiennego słońca wdarły się do pokoju, oświetlając przy tym moją strudzoną minionym tygodniem twarz. Niechętnie rozwarłam powieki, mrucząc pod nosem dość ciekawą wiązankę przekleństw. Podniosłam się do siadu i nieprzytomnym wzrokiem rozejrzałam się po pokoju, szukając czegokolwiek, co mogłoby powiedzieć mi jak długo spałam. Wybawieniem okazał się niewielki, metalowy przedmiot, stojący na szafce nocnej jednej z moich współlokatorek. Wysunęłam jedną nogę spod kołdry i postawiłam ją na miękkiej powierzchni dywanu, pieszczącej moje nagie stopy. Pomimo ogromnych chęci, z powrotem padłam na łóżko, wzdychając ciężko. Nie ma najmniejszych szans, żebym przeszła te kilka kroków, to zdecydowanie za dużo. Sięgnęłam po leżącą przy poduszce różdżkę, delikatnie machając nią w powietrzu.
-Accio- wyszeptałam, spoglądając w kierunku pożądanego przedmiotu
Kawałek metalu, jak na zawołanie uniósł się w górę i z cichym brzdękiem upadł tuż obok mnie. Spojrzałam w kierunku przedziwnej rzeczy, ah, już wiem co to takiego. Zegar, czy jak to określała Madison- budzik, był jednym z najbardziej irytujących mugolskich przedmiotów, jakie miałam okazję poznać. Codziennie rano piszczał o tej samej godzinie, budząc wszystkich wokół...nadal nie rozumiem, jak ludzie są w stanie przy tym wytrzymać. Mimo początkowej niechęci spojrzałam na cyfrowy wyświetlacz, wskazujący obecnie godzinę 10:20. Zamrugałam kilka razy, początkowo nie przyswajając do siebie owej informacji, by za chwilę jak poparzona zerwać się z łóżka, w pośpiechu narzucając na siebie kolejne części garderoby. Cholera, jestem już martwa. Pochwyciłam leżącą nieopodal książkę do eliksirów i czym prędzej wybiegłam z dormitorium. Pusty korytarz i odbijający się echem stukot moich butów nie poprawiał całej sytuacji, lekcja najprawdopodobniej już się zaczęła. Przygryzłam wargę na samą myśl o spóźnieniu na eliksiry. Nie chodziło tu o sam fakt przybycia później, a o przeszywający na wylot wzrok profesora Snapea, który całym sercem kochał karać uczniów za niesubordynację i wszelkie inne przejawy nieposłuszeństwa. Mogłabym przysiąść, że właśnie w tym momencie szykuje dla mnie kolejną karę, która ma na celu nauczenie mnie dyscypliny...co czeka mnie tym razem, polerowanie korytarzy z Filchem, czyszczenie boksów wszelkich magicznych istot Hagrida, czy może coś jeszcze gorszego, o czym nawet nie przyszło mi na myśl? Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym, co mogło kryć się w głowie Snapea.
Zatrzymałam się tuż przed salą lekcyjną. Poczułam jak serce łomocze mi ze strachu, a ręce delikatnie się trzęsły. Sama dokładnie nie rozumiałam, dlaczego aż tak to na mnie działało. Poprawiłam szkarłatno-pomarańczowy krawat i nacisnęłam potężną klamkę. W środku panował półmrok, jednak nawet w nim dało się dostrzec zwrócone w moją stronę spojrzenia uczniów, którzy najwidoczniej świetnie się bawili. Uniosłam pytająco brew i rozejrzałam po klasie, czyżby Snape jeszcze nie przyszedł? Odetchnęłam z ulgą, szukając jakiegokolwiek wolnego miejsca. Jęknęłam zawiedziona, kiedy zdałam sobie sprawę, że wszyscy gryfoni podobierali się w pary, a jedynymi osobami, siedzącymi samotnie było kilkoro ślizgonów. Najwidoczniej nie mam innego wyjścia. Nigdy nie miałam dobrych kontaktów z mieszkańcami domu węża, a nawet nigdy nie próbowałam ich mieć. Nie rozmawialiśmy ze sobą, ignorując nasze istnienia. Nie wyszło mi to na dobre, teraz jestem skazana na kompletnie obcą osobę, o której nie wiem praktycznie nic. 
Zrezygnowana podeszłam do najbliższego stolika, wpatrując się w podpierającego się na ławce chłopaka. Wyglądał na zmęczonego i wyraźnie znudzonego faktem, że musi tu przebywać...ani trochę mu się nie dziwiłam. 
-Przepraszam...tu wolne?- zapytałam, siląc się na uśmiech 
Czarnowłosy nic nie odpowiedział, obojętnie wzruszając ramionami. Nie wyraził sprzeciwu, więc dosiadłam się do niego, nie zwracając uwagi na beznamiętne spojrzenie, jakie mi rzucił. Chwilę później drzwi klasy otworzyły się, a do środka wszedł Snape, mierząc wzrokiem każdego z osobna. Zatrzymał się dopiero na krańcu sali, skąd można go było zobaczyć wyjątkowo dobrze.
-Dziś przygotujecie eliksir śmierci. Pod koniec lekcji chcę widzieć na biurku fiolkę od każdego stolika, bez wyjątków.-wycedził przez zęby, zatrzymując wzrok na jednej z wyraźnie niezainteresowanych ślizgonek- Na co jeszcze czekacie?
Od razu przeszłam do warzenia śmiercionośnej substancji, uważnie wymierzając każdy składnik. Czarnowłosy również momentami włączał się do pracy, jednak przez większość czasu jedynie bezcelowo spoglądał przed siebie. Kilka razy spróbowałam zagaić rozmowę, jednak chłopak kończył ją szybciej, niż przypuszczałam, więc dość wcześnie dałam sobie spokój. Po kilku minutach wywar był gotowy, a zawartość kociołka przelałam do specjalnie wzmocnionej probówki. Doczepiłam do niej karteczkę z numerem stolika i z uśmiechem wstałam z miejsca. Cieszyłam się, że cała lekcja powoli dobiega końca, aura panująca w lochach nie należała do najprzyjemniejszych. Już prawię dotarłam do biurka, jednak poczułam dość bolesne uderzenie w okolicach żeber, a następnie cichy dźwięk tłuczonego szkła rozniósł się po pomieszczeniu. Wszystkie oczy skierowały się w moją stronę, a ja z wściekłością spojrzałam na sprawczynię całego zamieszania. Znałam ją bardzo dobrze, Diana Collins, stereotypowa ślizgonka, z którą dość hucznie pokłóciłam się w 5 klasie i od tamtego czasu unikałyśmy się jak ognia...no cóż, wygląda na to, że wciąż ma mi za złe stare sprzeczki. Stała teraz przede mną, uśmiechając się złośliwie i triumfalnie wpatrując się w rozbitą fiolkę.
-Wygląda na to, że ktoś tu nie wykonał zadania, tak jak powinien...-jej skrzekliwy głos wywołał u mnie nieprzyjemne dreszcze
-Dlaczego ty...-zaczęłam, jednak wypowiedź przerwało mi pojawienie się smukłej sylwetki nauczyciela
-Co się tu dzieje?-zapytał bezemocjonalnie, przerzucając wzrok między mną, a ślizgonką
-Proszę Pana...ona...zrobiła to specjalnie. Była zazdrosna i wytrąciła mi ją z ręki..-Diana przejęła inicjatywę nim zdążyłam otworzyć usta 
-Ty kłamliwa k...-ponownie odebrano mi jakąkolwiek szansę na dokończenie zdania
- Davenport po lekcjach widzę cię w moim gabinecie...porozmawiamy sobie.-wycedził przez zęby, kompletnie ignorując oburzone szepty kilku świadków- Zapomniałbym, Pan Lesniewski również miał się u mnie ostatnio pojawić, jednak sprytnie unikał wszelkich kar...Wygląda na to, że będziesz miał towarzystwo.- jego wzrok popędził w kierunku czarnowłosego chłopaka, z którym jeszcze niedawno siedziałam w ławce
-Profesorze, nic nie zrobiłam, to moja fiolka może Pan zobaczyć etykietę...-nie odpuszczałam, posyłając Snapeowi najbardziej zdeterminowane spojrzenie, jakie byłam w stanie z siebie wykrzesać
-Nie chcę słuchać twoich wymówek Davenport.- machnął różdżką, a cały bałagan zniknął z podłogi- Kara cię nie uniknie
Odwrócił się i zniknął w ciemności. Usłyszałam cichy śmiech Collins i jej przyjaciółki, które właśnie szykowały się do wyjścia z sali. Obrzuciłam je zirytowanym spojrzeniem i ledwo powstrzymałam, by nie rzucić na nią Drętwoty. Kiedy sala opustoszała westchnęłam ciężko, odwracając się w kierunku czarnowłosego.
-No więc...wygląda na to, że jesteśmy na siebie skazani.

<Igor?>

Od Ivy

Brak komentarzy:
Zerwałam się z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi pokoju. Szarpnęłam za klamkę i cicho wymknęłam się z dormitorium.
- No super, czyli wszyscy śpią, a ja chodzę po korytarzu, chociaż dobrze wiem, że nie powinnam tutaj być o takiej godzinie - Mruknęłam pod nosem.
Czułam się jak kłębek nerwów, ale odetchnęłam cicho, przestąpiłam z nogi na nogę i przyjęłam moją zwykłą, spokojną postawę. Od razu poczułam się nieco lepiej. To była już trzecia noc pod rząd, podczas której nie mogłam zasnąć. Zawsze sobie powtarzałam, że następnym razem będzie już po wszystkim, ale bezsenność wciąż powracała nie dając mi odpłynąć do krainy snów. Podeszłam do pobliskiego okna i ostrożnie wskoczyłam na parapet upewniając się, czy jest dość wytrzymały, aby mnie utrzymać. Światło lśniącego księżyca przebijało się przez szare chmury, bez trudu oświetlając większość korytarza. Zawsze był tam o tej samej porze, cierpliwie czekając, aby ujrzeć moja twarz. Myślami odeszłam do własnego, wyimaginowanego świata. Na mojej twarzy pojawił się wesoły uśmiech, a ja zaśmiałam się cicho. Mijały minuty a ja nadal wpatrywałam się za okno w niebo, miałam wrażenie, że czas dla mnie się zatrzymał. Odwróciłam wzrok od nieba i z przymrużonymi oczami ze zmęczenia spojrzałam na zegarek. Był to jeden z nielicznych mugolskich przedmiotów, które miałam przy sobie nawet tutaj, w Hogwarcie. Darzyłam go wielkim sentymentem - była to moja jedyna pamiątka po matce. Westchnęłam cicho przywołując wspomnienia. W końcu, z lekkim ociąganiem ześlizgnęłam się z parapetu i postanowiłam wrócić do sypialni. Gdyby ktoś zobaczył mnie tutaj, w dodatku w środku nocy, to... Nagle zamarłam. Niespodziewanie usłyszałam dobiegające skądś kroki. Nasłuchiwałam przez chwilę, modląc się w duchu, żeby ta osoba nie szła w moją stronę. Niestety, przeliczyłam się. Już wiedziałam, że nie zdążę uciec, ani schować się na czas.
<Ktoś? Coś?>

Igor Brooks-Lesniewski!

Brak komentarzy:


Tożsamość| Igor Brooks-Lesniewski
Pseudonimy| ludzie zwracają się do niego Azja albo Szaman, nawet częściej niż po imieniu.
Głos| HuczuHucz- Odnaleźć Sens
 Wiek| 17 lat
Status krwi| półkrwi
Rok nauki| szósty
Dom| Slytherin
Orientacja| hetero
Partnerka| brak
Charakter| To osoba chłodna w obyciu, nie jest szczególnie miły i przyjacielski, ale również nie jest aspołecznym samotnikiem. Nie boi się ryzyka, często udaje się mu również uniknąć konsekwencji swojego zachowania. Stara się nie przyzwyczajać do niczego, mało czym się przejmuje, ale łatwo go zirytować swoim zachowaniem, z natury jest opanowany, jednak gdy się przesadzi, to robi się agresywny. Ma trochę na sumieniu, Igor jest dość skryty, chowa w sobie swoje przemyślenia, uczucia, można mu ufać. Zdarza się mu być złośliwym, ma czasami swoje humorki, potrafi się do nikogo nie odezwać przez cały dzień, bo po prostu nie ma na to ochoty, raczej nie robi nic na siłę. Bywa apodyktyczny.
Stanowczy i lubi stawiać na swoim, stara się (często nawet podstępem) by wszystko szło po jego myśli. Jego stopnie nigdy nie były zbyt wysokie, ale to osoba bystra i sprytna, świetnie sobie radzi z obroną przed czarną magią i transmutacją.
Jest dobrym aktorem, ale nigdy nie rozwijał się w tym kierunku, umie być bardzo przekonywujący.
Prawie zawsze staje w obronie słabszego, dla niego każda okazja, żeby komuś przyłożyć jest dobra.
Życie zdążyło go już trochę doświadczyć, ale to trochę długa historia.
W sumie to nikt nie wie dlaczego Azja trafił do Slytherinu, nie pasuje do tego domu zbyt dobrze, ale chyba lepiej niż do pozostałych.
Aparycja|
  • Postura| Chłopak ma około 1,87m wzrostu, raczej szczupły, a jego mięśnie są lekko podkreślone.
  • Skóra| Jego skóra ma zwyczajny odcień, chłopak latem łatwo się opala. Można zauważyć u niego kilka piegów, ale co ciekawe, nie ma na skórze ani jednego pieprzyka.
  • Oczy| Jego oczy mają taki smutny wyraz, są ciemnoniebieskie i podkrążone, często bywają również przekrwione.
  • Włosy| Kruczoczarne, ścięte zazwyczaj dość krótko, gdy są nieco dłuższe to się kręcą i są bardzo miękkie.
  • Ubiór| W szkole z reguły ma ubraną tylko koszulę, krawat i jakieś ciemne spodnie, a na ogół to dresy, t-shirty i bluzy. Jedyne kolory jakie nosi to czarny i biały.
  • Cechy szczególne| Ma bliznę na żebrach, mały tatuaż pod okiem, kilkumilimetrowy tunel w uchu oraz kolczyk w nosie. Kiedyś miał złamany nos, nic z tym nie zrobił i krzywo się on zrósł.
Bliscy| Jego drzewo genealogiczne jest dość pokręcone. Jego babka od strony matki to czarownica, natomiast ona sama to charłaczka. Ojciec chłopaka był mugolem, siostra również jest tylko człowiekiem, jedynie Igor odziedziczył magiczne moce.
Jego najbliżsi w skrócie to starsza siostra Casey, matka Michelle i babka Maria.
Inne|
  • Jest klasę niżej niż jego rówieśnicy, ponieważ opuścił rok nauki i musiał powtarzać piątą klasę.
  • Wytatuował sobie pod okiem odwrócony krzyż tylko po to, żeby irytować swoją babkę (od strony ojca).
  • Jest nerwowy i często można zauważyć jak drżą mu ręce.
  • Miał problemy z prawem mugoli.
  • Posiada 14 i 1/4 calową różdżkę z drzewa hebanowego i włókna ze smoczego serca.
  • Pięknie gra na pianinie.
  • Jego patronus to diabeł tasmański.
  • Jego matka nadal nie do końca przełknęła wiadomość o tym, że Igor jest czarodziejem.
Steruje| grzyb17

piątek, 2 grudnia 2016

Ivy Filippov!

Brak komentarzy:


Tożsamość| Ivy Filippov
Pseudonimy| Nie przepada za zdrobnieniami i pseudonimami. Uważa, że jej imię jest na to za krótkie.
Głos| Melanie Martinez- Dollhouse
Wiek| 12 lat
Status krwi| półkrwi
Rok nauki| drugi rok
Dom| Ravenclaw
Orientacja| Hetero
Partner| Obecnie brak
Charakter| Ivy to dziewczyna przyjaźnie nastawiona do otoczenia, chociaż czasem trudno złapać z nią kontakt. Jest trochę wycofana w relacjach z rówieśnikami. Często zdarza jej się chodzić z głową w chmurach, dużo czasu poświęca swoim marzeniom. Zazwyczaj nie dzieli się z innymi swoimi myślami, chociaż jest naprawdę kreatywna i często wpada na ciekawe pomysły. Jest osobą spokojną, trudno wyprowadzić ją z równowagi. Nieczęsto wpada w prawdziwy gniew, a jeśli już, to musi mieć do tego ważny powód. Czasami zachowuje się nieco zbyt naiwnie, za bardzo wierzy w ludzi. Kiedy ustanowi sobie jakiś cel, ślepo dąży do jego realizacji. Dziewczyna dużo się uśmiecha i stara się być przyjazna w stosunku do każdego. Czasami trudno przyjąć jej do wiadomości to, że można być dla kogoś nie miłym. Nie często używa sarkazmu i ironii, jednak potrafi się nimi posługiwać. Jest dość inteligenta przez co ciężko ją zgasić.
Aparycja|
  • Postura| Ivy jest zgrabną i szczupłą osobą, o dość kobiecej sylwetce jak na jej wiek. Nie należy do osób szczególnie wysokich, ani bardzo niskich, mieści się gdzieś pośrodku. Mierzy 154 cm.
  • Skóra| Cera dziewczyny jest wyjątkowo blada, a jej twarz zdobią liczne piegi
  • Oczy| Jej oczy, okalane wachlarzem długich, czarnych rzęs, są koloru piwnego.
  • Włosy| Ivy może poszczycić się burzą jasno brązowych, gęstych, zakręconych włosów. Sięgają jej one nieco poniżej ramion. Dziewczyna najczęściej nosi jej rozpuszczone
  • Ubiór| Nie ma swojego konkretnego stylu ubierania, ale w doborze kolorów preferuje te pastelowe - szczególnie biały, miętowy i błękitny.
  • Cechy szczególne| Na plecach ma rozległą bliznę po oparzeniu. Kiedy miała 2 lata wylał się na nią wrzątek.
Bliscy|
- Janine Filippov – Jej świętej pamięci matka, z pochodzenia Francuzka. Była czarownicą.
- Petter Filippov – Ojciec dziewczyny. Rzadko ma dla niej czas, ponieważ jego praca wymaga ciągłych wyjazdów. Ledwo zna swoją córkę.
Andre i Elizabeth Filippov – Dziadkowie od strony ojca. Najczęściej to oni zajmują się Ivy.
Matthiew Pollock – Dziadek od strony matki. Dziewczyna widziała go tylko parę razy ale i tak uwielbia spędzać z nim czas. Ze zniecierpliwieniem wyczekuje każdego kolejnego spotkania. Jest czarodziejem.
- Juliette Foster – Jej kuzynka i jednocześnie przyjaciółka. Jedyna osoba, z którą jest naprawdę blisko.
Inne|
- Ma dobrą pamięć. Z łatwością zapamiętuje daty i różne regułki.
Zawsze lubiła czytać książki fantastyczne.
Od jakiegoś czasu męczy ją bezsenność.
Brzydzą ją wszelkie wulgaryzmy.
Ma chorobę lokomocyjną.
Jest dość wybredna. Nie zje nic, czego zapach jej nie podpasuje, nawet jeśli smakuje to naprawdę dobrze.
- Od dziecka interesowała się jazdą konną, jednak przez brak pieniędzy jej hobby nie mogło się rozwijać.
Ivy posiada sowę płomykówkę, którą nazwała Ignis.
- Jeszcze nigdy nie była w związku. Wzdychała jednak do paru osób, jak i miała miała również małe problemy z innymi.
Steruje| Vasylissa

sobota, 26 listopada 2016

Jacob Sartorius!

Brak komentarzy:

Tożsamość: Jacob Sartorius
Pseudonimy: Jac
Głos: Jacob Sartorius- All my friends

Wiek: 14
Status Krwi: Czysta
Rok Nauki: 4
Dom: Gryffindor
Orientacja: Hetero
Partnerka: ---
Charakter: Jacob jest wiecznym optymistą. Uśmiech nigdy nie znika mu z twarzy. Jest w 100% odważny. Rzucisz mu wyzwanie? Na 100% je przyjmie. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Nie cierpi egoistów. Na ich myśl... Yyyy... Nie chcesz tego wiedzieć... Często stara się być poważny, ale nigdy mu nie wychodzi. Ma miliard asów w rękawie. Zna każdy możliwy żart, nawet głupi i bezsensowny. Opowiada je każdemu. Nawet nieznajomym. Nie boi się udawać idiotów. Mówi do ludzi: "Jak tam życie?", "Ładny mamy dzisiaj dzionek". Kocha się uśmiechać. Podrywa każdą możliwą dziewczynę. No, warto dodać, że każda się rumieni. Uwielbia towarzystwo wszystkich ludzi. Wszystkich. Każdy znajdzie u niego miejsce. Ma pewien dar. Wywołuje na każdej twarzy uśmiech. Z każdym się też dogada. Bardzo trudno jest sprawić, by Jacob traktował cię na poważnie. Gdy pozna jakąś dziewczynę i się w niej zauroczy (warto dodać, iż chłopak traktuje zauroczenie tak: podrywa dziewczynę, pyta się, czy chciałaby z nim chodzić [czasami się nie zgadzają, ale to naprawdę wyjątek, ponieważ chłopak w poprzedniej szkole był najprzystojniejszy] , jest w związku 3 dni, a potem rzuca) bardzo rzadko jest z nią dłuzej niz miesiąc, ale kiedy tylko zauważy, ze jest to prawdziwa miłość, pielęgnuje ją i tak dalej. To tylko malusieńki fragment jego umysłu, ale to najistotniejsze rzeczy.
Aparycja:
  • Postura: Jest jak na 14 - latka bardzo wysportowany. Jego ciało ma kształt 'trójkąta' [tzn. ma szerokie barki, a jego ciało zwęża się, gdy patrzysz coraz niżej]. Ma 1,65 m.
  • Skóra: Jac ma lekko opaloną skórę, która zazwyczaj jest biała.
  • Oczy: Pozornie nazywane brązowymi, lecz Jacob woli na nie mówić czekoladowe.
  • Włosy: Jeśli o nie chodzi, to Jac dba o nie jak... Nie ma porównania. Są kasztanowe, czasem wydają się czekoladowe. 'Stoją' mu na głowie.
  • Ubiór: Jacob ubiera się zazwyczaj [czytaj: zawsze] w bluzy. Jac je po prostu kocha. Zazwyczaj na nogach ma podarte jeansy, a jego stopy w rozmiarze 42 zdobią często superstary. Na lekcjach zarzuca szatę i zawiązuje niedbale krawat.
  • Cechy Szczególne: Jacob na nadgarstku ma bliznę, po wypadku samochodowym.
Bliscy:
• Caroline Sartorius - siostra.
Rodzice zginęli, Jacob ich nie znał.
Inne:
• Jest piosenkarzem.
• Gra na gitarze.
• Kocha placki.
Inne zdjęcia:
  

Steruje: .Legolas

poniedziałek, 21 listopada 2016

Willow Davenport!

Brak komentarzy:
 Tożsamość| Willow Davenport
Pseudonimy| Lilly, Dav
Wiek| 16 lat
Status krwi| Czysta krew
Rok nauki| Szósty rok
Dom| Gryffindor
Orientacja| Biseksualna
Partner| Brak
Charakter|
W grupie najbliższych zawsze była przywódcą, odgrywała tak ważną rolę, gdyż posiada cechy charakteru, które pomagają w pełnieniu tej jakże ważnej funkcji. Wyróżnia ją odwaga, wykorzystuje to nie tylko w obronie samej siebie, ale przede wszystkim chroniąc słabszych i młodszych. Ma eleganckie maniery. Charakteryzuje się silną wolą i wytrwałością, zawsze doprowadza do końca sprawy, których się podjęła. Doskonale potrafi wygospodarować sobie czas. Mimo tego, że tak często pomaga innym i jest raczej wycofana, wcale nie jest słaba, wręcz przeciwnie. Willow ma dobrze wyszkolony zmysł obserwacji, który pomaga jej właściwie ocenić sytuację. Jest nieugięta i waleczna, nie lubi kiedy ktoś próbuję mieć nad nią władzę. Stara się zgrywać pozbawioną uczuć i opanowaną, jednak udawanie nie jest jej mocną stroną. Ludzka głupota i niedocenianie jej wysiłku, doprowadza ją do szewskiej pasji. Zdarza jej się działać impulsywnie i nierozważnie. Boi się przywiązać do ludzi, więc stara się ich od siebie odsuwać, ograniczając kontakty międzyludzkie do tych koniecznych na zajęciach.
Nie cierpi się mylić oraz przegrywać, wymyśli miliony wymówek, byleby nie przyznać się do popełnionego błędu. Jest wrażliwa i opiekuńcza, chociaż nie lubi się do tego przyznawać.
Aparycja|

  • Postura| Jest wysoką na równe 165 cm kobietą o szczupłej, wysportowanej sylwetce. Ma tak zwaną figurę gruszki, charakteryzującą się średniej wielkości biustem, szerokimi biodrami i wyraźnym wcięciem w talii. Prowadzi aktywny tryb życia, co widać po jej figurze.
  • Skóra| Lilly jest osobą dość bladą, której skóra nie potrafi się opalić, niezależnie ile czasu spędzi na słońcu.
  • Oczy| Kolor jej oczu ciężko jest jednoznacznie określić. Ich barwa zmienia się w zależności od natężenia światła. Momentami wydają się szare, a innym razem dochodzi do tego domieszka błękitu.
  • Włosy| Włosy dziewczyny są proste, sięgające do klatki piersiowej, o czekoladowej barwie, która w jasnym świetle może wydawać się bardziej kasztanowa. Najczęściej nosi je rozpuszczone lub związane w luźnego kucyka na czubku głowy.
  • Ubiór| Styl Willow jest dość prosty do zdefiniowania, uwielbia kolor czarny i przydługie bluzy, od których aż roi się w jej szafie. Uwielbia podkreślać swoje kobiece atuty, jednak nie robi tego w wulgarny, czy wyzywający sposób. Ma pokaźną kolekcję T-shirtów, zaczynając od tych prostych i gładkich, kończąc na okazach niemal całkowicie pokrytych nadrukami. Od czasu do czasu zakłada na siebie zwykły czarny dusik. Podczas lekcji narzuca na siebie czarną szatę, zawiązując wokół szyi krawat w barwach jej domu.
  • Cechy szczególne| Jedną z jej cech szczególnych można z pewnością nazwać szczery uśmiech, często goszczący na twarzy dziewczyny. Kolejnym ważnym elementem są nienaturalnie długie kiełki, co podobno ma związek z jej pradziadkiem, cierpiącym na wampiryzm.
Bliscy| Jej rodzice- Coen i Jade Davenport oraz młodsza o rok siostra- Rayne.
Inne| 
  • Nie znosi gorzkiej kawy.
  • Nie umie pływać, co związane jest z jej ogromną fobią na punkcie głębokości.
  • Odkąd pierwszy raz pojawiła się w Hogwarcie, marzy o dostaniu się do drużyny Quidditcha, jednak zawsze w ostatnim momencie rezygnuje. 
  • Willow jest zupełnie inna od swojej siostry. Łączą je co prawda podobne rysy twarzy, jednak ze względu na albinizm Rayne- rodzeństwo stanowi ze sobą dość ciekawy kontrast.
  • Bardzo dobrze lata na miotle, jednak jest kompletną łamagą w zielarstwie.
  • Uwielbia słodycze, a jej wycieczki do Hogsmeade zawsze kończą się wykupieniem ogromnych ilości przysmaków.
  • Nie ma pojęcia o większości mugolskich rzeczy, jednak przy każdej możliwe okazji stara się czegoś o tym dowiedzieć.
  • Uwielbia zwierzęta. Sama posiada czarną kotkę o imieniu Luna.
  • Ma dość sporą wadę wzroku. Pomimo tego, że bez problemu mogłaby wyleczyć ją czarami- uważa, że noszenie soczewek, czy okularów jest dużo ciekawsze.
Inne zdjęcia|
Steruje| AyameShimizu
~~~~
Neva Bajkowe Szablony